„Jeśli dziś umiesz słuchać szeptu swego ciała, to jutro nie będziesz musiał słuchać jego krzyku.”
– dr Agnieszka Kozak
Ojej… To przecież bardzo podobnie jak z małymi dziećmi!
Jeśli umiesz z czułością i uwagą słuchać ich potrzeb, kiedy są małe, to potem – gdy urosną – z zaufaniem przyjdą do ciebie.
A Ty? Czy masz kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem? Czy masz kontakt ze swoimi emocjami, odczuciami?
Czy wiesz, jak się dzisiaj czujesz i czego potrzebujesz?
Usiądź na chwilkę w ciszy. W spokoju. Jeśli ci to pomoże – zamknij oczy. Nie myśl- czuj.
Więc…jak się czujesz ?
Co czujesz- i gdzie w ciele? Może masz lekki dreszczyk w ramionach? Albo mrowienie w nogach? A może napływa coś do serca, ściska w brzuchu, uciska w gardle? Każdy czuje inaczej. Daj temu chwilę, pobądź w tym i z tym…
A może… nie czujesz nic? Tak też może być. Nie obwiniaj siebie. Zauważ to z akceptacją. Twój system może właśnie w tym momencie Cię chronić – przed nadmiarem, przed zranieniem, przed byciem w czymś, na co jeszcze nie masz przestrzeni. Możesz czuć się “odcięta” od ciała, bo… wrócę do tego troszkę później.
A teraz: jeśli czujesz swoje emocje, jeśli wiesz, jak się dzisiaj czujesz, to zadaj sobie kolejne pytanie:
Czego potrzebujesz?
Może spaceru. Może ruchu, żeby przepłynęło to, co w środku.
A może potrzebujesz przytulenia. Bliskości. Czyjegoś głosu.
A może… po prostu wody? Bo nie zastanawiasz się nad tym na co dzień – i jak wielu z nas – pijesz za mało 🙂
A może… potrzebujesz iść się wysikać? Bo – być może, tak jak ja – trzymasz do ostatniej chwili, a potem biegniesz w panice do łazienki, śmiejąc się z samej siebie i obiecując, że to już ostatni raz. (Spoiler: nie ostatni :)))
Zatrzymaj się. Posłuchaj.
Twoje ciało, twoje emocje, twoje potrzeby – nie są Twoimi przeciwnikami. One mówią do Ciebie.
Dlaczego warto ich słuchać?
Bo ciało pamięta to, czego głowa nie ogarnia. Sygnały, które z niego płyną – te delikatne i te dramatyczne – to często ślady dawnych doświadczeń, które były zbyt trudne, by je unieść świadomie. Traumy, trudne doświadczenia, niewyrażone emocje- nawet, jeśli nie pamiętasz ich świadomie, one tam są. Powstały najczęściej w okresie wczesnego dzieciństwa , w wieku przedwerbalnym – czyli od pierwszego dnia życia aż po 2–3 rok, kiedy Twój hipokamp, czyli centrum świadomego zapamiętywania, nie był jeszcze gotowy, by magazynować wspomnienia „jak z filmu”.
Ale Twoje ciało…
Twój układ nerwowy…
One to wszystko zapamiętały.
I kiedy nie mogą już szeptać – zaczynają krzyczeć. Czym? Depresją. Lękami. Bezsennością.
Ciągłymi migrenami.
Bólami w plecach, w karku, w brzuchu.
Stanami zapalnymi, problemami trawiennymi.
A czasem nawet – niestety – nowotworami.
Dlatego warto z uważnością i czułością Wystarczająco Dobrego Rodzica zaopiekować się sobą, z czułością i uważnością codziennie ćwiczyć te pytania: Jak się dziś, Kochanie czujesz? Czego potrzebujesz?
Teraz wracam do tych, którzy nie czują NIC- to jest w porządku. Nie czuj się przez to źle- przecież nikt nas nie uczył kontaktu z własnym wnętrzem- poprzednie pokolenia były niezbyt świadome i straumatyzowane; nasi rodzice dawali co mieli- a mieli niewiele. Ocięcie się od emocji, od słuchania ciał było często biologicznym mechanizmem obronnym, i widać go głównie u mężczyzn, w dzieciństwie krytykowanych za okazywanie tzw. słabości- płaczu, smutku wzruszenia itp .- “nie bądź baba” (jakby baba była czymś godnym pogardy- ach, ten patriarchat!…), “nie maż się”, “chłopaki nie płaczą”. W dorosłości skutkuje to tym, że taki facet nie tylko nie ma kontaktu z własnymi emocjami/ciałem, ale też nie potrafi słuchać i rozumieć emocji innych- a to przecież takie ważne w relacjach!
Odcinanie się od emocji obserwuję też u wielu kobiet.
Tych, które nauczyły się być dzielne, zaradne, twarde… i przez to już nie wiedzą, jak być dla siebie delikatne. Wieczne Siłaczki. Tzw. Matki-Polki- trochę zbyt męskie, zawadiackie, sprytne- takie, w których subtelność i delikatność kobieca zniknęły gdzieś we mgle….
Albo te nieporadne, z syndromem ofiary, z wyuczoną bezradnością, stłamszone w niewierze w siebie – szukające wsparcia i pomocy w każdej dziedzinie, nie potrafiące postawić granic, dające sobie deptać “swój ogródek” prze każdego, kto akurat chce ja do czegoś wykorzystać Nie ma siły odmówić, nie rozumie, że MOŻE.
Bądź dla siebie czuła i uważna. Zauważ, kiedy jest Ci trudno. Przytul siebie właśnie wtedy! Nie wtedy gdy łatwo i miło- tylko szczególnie wtedy, gdy TRUDNO I SMUTNO. W takich sytuacjach potrzebowałaś czułości, jako mała dziewczynka- i dzisiaj daj ją sobie sama – nawet jeśli jeszcze na razie brzmi to dla Ciebie dziwnie.
To właśnie jest ta wewnętrzna dojrzałość – nie bycie twardym jak skała, ale bycie miękkim tam, gdzie kiedyś wszystko w Tobie się spinało i”wierzgało”.
Wiem coś o tym. Z własnej drogi. Z terapii. Z warsztatów. Z bolesnych wglądów i pięknych odkryć. Wiem, jak ważne jest być dla siebie czułym i uważnym, bo to po prostu UZDRAWIA i ciało, i psyche.
Wiecie, jesteśmy szczęściarzami! Naprawdę.
Żyjemy w czasach, w których mamy dostęp do rzeczy, o jakich pokolenia przed nami mogły tylko marzyć.
Możemy czytać książki z całego świata. Słuchać wykładów mądrych ludzi.
Oglądać, chłonąć, doświadczać.
Mamy badania, publikacje, podcasty, ebooki.
Mamy Internet. Mamy nawet… Chat GPT 😉
To ocean możliwości! To szwedzki stół rozwoju, tylko trzeba z niego świadomie wybierać.
Nie tylko scroll’ować. Nie tylko „wiedzieć”. Ale też… działać.
Dlatego – obok czytania, słuchania, oglądania –
zdecyduj się na terapię.
Nie jako ostatnią deskę ratunku.
Nie dopiero wtedy, gdy już „nie dajesz rady”.
Tylko jako największy akt troski o siebie. Jako inwestycję w swoje życie.
Wiem, co mówię – z własnego doświadczenia. I z doświadczenia wielu moich znajomych.
Terapia działa. Terapia leczy. Terapia przebudza. Dziś jest wręcz trendy mieć terapeutę- bo kążdy świadomy człowiek wie, że TRZEBA leczyć traumy!
To może być terapia schematów,
terapia behawioralno-poznawcza,
praca z ciałem,
EMDR, terapia IFS, Gestalt…
– jest wiele ścieżek.
Najważniejsze? Szukaj siebie. Bądź dla siebie dobra/dobry. Odklej co nie Twoje, wygrzeb się spod starych szmat narzuconych na Twoje cudowne, prawdziwe JA!
I codziennie – naprawdę codziennie – dla treningu uważności na siebie- z czułością zapytaj:
👉 Jak się dzisiaj czuję?
👉 Czego potrzebuję?
I zapisz odpowiedź.
Niech to będzie Twój dialog z duszą. Z ciałem. Z sobą prawdziwą/prawdziwym.
Z wielką czułością dla Was,
Onka
D






Ciekawy wpis. Najtrudniejsze jest zauważyć, że nie dbam o siebie kiedy naprawdę potrzeba. I robię to nieświadomie. Chociaż mój obserwator zauważa że trzeba inaczej to czasami mimo tego jest ignorowany.
Witaj, Iza. Dziękuję, że poświęciłaś czas na wpisanie komentarza. Tak, to prawda- na początku drogi trudno jest zauważać swoje mechanizmy, bo są one tak automatyczne, tak wyćwiczone, a przez to tak bardzo naturalne, że…trudno się od nich odkleić. ALE trudne nie znaczy niemożliwe. Jesli jest wola, to jest i sposób- jak mawiają Brytyjczycy. Albo po polsku “Chcieć to móc”. Pozdrawiam i zapraszam zawsze!